środa, 27 lutego 2013

Moje pierwsze zmagania...


Cześć dziewczyny!

Na pewno każda z nas wie, że regularna aktywność fizyczna wnosi do naszego życia wiele dobrego. Bez wahania można powiedzieć, że dla osób które były na opak z jakimkolwiek wysiłkiem fizycznym jest to wręcz czysta rewolucja. Skąd to wiem? Bo i moje zmagania ze sportem miały wiele wzlotów i upadków J.
Wszystkie wiemy, że najtrudniej jest zacząć. Kto tego nie przechodził? Zaczyna się od postanowienia, chęci zmiany czegoś w życiu. Słynne ‘od jutra’ towarzyszyło mi przez długi czas, ale przykładem współautorki bloga, w końcu wzięłam się w garść i zaczęłam swoją przygodę. Na początku były to dla mnie męczarnie. Prawdę mówiąc nie rozumiałam jak można czerpać jakąkolwiek przyjemność z tych tortur. Po kilku dniach podjęłam następną próbę- niestety z podobnym rezultatem co poprzednio. Kiedy nastąpił przełom? Zwyczajnie było mi wstyd, że nie umiem sobie poradzić z kilkoma ćwiczeniami. Zacisnęłam zęby i tym razem wytrwałam... Dopiero w tym momencie poczułam o co w tym wszystkim chodzi. Byłam z siebie ogromnie dumna, zalała mnie fala endorfin, po prostu czułam że żyję, czułam, że mimo zmęczenia jestem w stanie zrobić więcej. Po krótkim czasie zrozumiałam, że moim priorytetem nie jest już piękne i smukłe ciało, lecz stan umysłu, który utrzymuje się długo po treningu. Chcę, żeby to uczucie towarzyszyło mi codziennie, dzień bez jakiejkolwiek aktywności fizycznej jest dla mnie dniem niepełnym. Mam wrażenie, że uzależniłam się od tego J. Te z Was, które ćwiczą, na pewno wiedzą o czym mówię i doskonale znają ten stan. Natomiast dla tych, które jeszcze się wahają, mają przysłowiowego lenia mam małą radę- namówcie koleżankę na wspólne ćwiczenia, uwierzcie mi nic tak nie motywuje jak widok drugiej osoby, która się nie poddaje J.









4 komentarze:

  1. Fajny pomysł na bloga ! Bede tu zaglądać. Moze też kiedyś sie zmotywuje i kiedyś razem poćwiczymy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja juz mam dosc cwiczen, chetnie rzucilabym je w kat i wrocila do starych nawykow - fakt faktem bylam wtedy "napuchnieta" i nie czulam sie dobrze, ale wiadomo LENISTWO... Miejmy nadzieje ze nad tym zapanuje :> Zycze Ci powodzenia :)

    PS o tym treningu z Nike zamierzam napisac osobna notke

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj znam ten stan :) Codzienne zmaganie się ze sobą, to ciężka praca, ale warto! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym chciała biegać, ale 1) nie mam gdzie, bo po osiedlu to się za bardzo wstydzę... -__- 2) nie mam z kim :-(

    Miałam ostatnio przerwę od ćwiczeń, ale dzisiaj wracam, bo dzień bez wysiłku, to dzień stracony - tu się z Tobą zgadzam w 100%.

    OdpowiedzUsuń