Cześć dziewczyny!
Na pewno każda z nas wie, że regularna aktywność fizyczna wnosi
do naszego życia wiele dobrego. Bez wahania można powiedzieć, że dla osób które
były na opak z jakimkolwiek wysiłkiem fizycznym jest to wręcz czysta rewolucja.
Skąd to wiem? Bo i moje zmagania ze sportem miały wiele wzlotów i upadków J.
Wszystkie wiemy, że najtrudniej jest zacząć. Kto tego nie
przechodził? Zaczyna się od postanowienia, chęci zmiany czegoś w życiu. Słynne ‘od
jutra’ towarzyszyło mi przez długi czas, ale przykładem współautorki bloga, w
końcu wzięłam się w garść i zaczęłam swoją przygodę. Na początku były to dla mnie
męczarnie. Prawdę mówiąc nie rozumiałam jak można czerpać jakąkolwiek
przyjemność z tych tortur. Po kilku dniach podjęłam następną próbę- niestety z
podobnym rezultatem co poprzednio. Kiedy nastąpił przełom? Zwyczajnie było mi
wstyd, że nie umiem sobie poradzić z kilkoma ćwiczeniami. Zacisnęłam zęby i tym
razem wytrwałam... Dopiero w tym momencie poczułam o co w tym wszystkim chodzi.
Byłam z siebie ogromnie dumna, zalała mnie fala endorfin, po prostu czułam że
żyję, czułam, że mimo zmęczenia jestem w stanie zrobić więcej. Po krótkim
czasie zrozumiałam, że moim priorytetem nie jest już piękne i smukłe ciało,
lecz stan umysłu, który utrzymuje się długo po treningu. Chcę, żeby to uczucie
towarzyszyło mi codziennie, dzień bez jakiejkolwiek aktywności fizycznej jest
dla mnie dniem niepełnym. Mam wrażenie, że uzależniłam się od tego J. Te z Was, które
ćwiczą, na pewno wiedzą o czym mówię i doskonale znają ten stan. Natomiast dla
tych, które jeszcze się wahają, mają przysłowiowego lenia mam małą radę-
namówcie koleżankę na wspólne ćwiczenia, uwierzcie mi nic tak nie motywuje jak
widok drugiej osoby, która się nie poddaje J.